Rozdział 3

(Stella)

      Siedziałam w samochodzie J-Huch. Umówiliśmy się dziś wieczorem mowilam mu, że lubię biegać w nocy. To jest coś cudownego, widzisz miasto, czujesz uczucia innych, widzisz różne sytuacje. To jest inspirujące... wiele piosenek powstało przez moje nocne zajęcie. Biegam każdej nocy gdy mam wolne ok 22.00.
      Postanowiliśmy spędzić razem trochę czasu. Widzę nadchodzące chmury... brzydkie.. będzie burza. W radiu samochodowym rozbrzmiała moja piosenka. Chłopak specjalnie podglośnił. You bring me joy.
      - O czym myślisz? - Zapytał gdy byłam cicho.
      - Nie wiedziałam, ze jeszcze to puszczają - powiedziałam z zaskoczeniem. - Ale trafili bardzo dobrze.
      - W sam raz dla nas - zaśmiałam się, jedziemy do niego. Nie jest to randka, po prostu dwoje ludzi potrzebuje swojego towarzystwa.
      - Oh poczekaj co przygotowałam na płytę - powiedziałam i zaśmiałam się. - Do piątku muszę juz mieć płytę całą nagraną. Z dziesięciu piosenek mam tylko cztery, całkiem nagrane.
      - Jutro wpadam do ciebie do studia - powiedział i mrugnął do mnie.  Zjechaliśmy na plażę Malibu.  - Spacer? - zapytał. Mam ochotę pobiegać...
      - Pewnie - zgodziłam się - Lubię noc, czuję się wtedy otwarta... wszelkie pozory zachodzą ze słońcem. Jestem sobą. Fakt może i za duzo myślę, ale ty wiesz jaką mam wenę?
      - To idziemy i pokaż mi co potrafisz - wypchał mnie z wozu. Z bagażnika wyciągnął gitarę akustyczną. - Co ty na to? - wręczył mi gitarę w rękę, przewiązaną czerwoną wstążką.
      - Zapomnij Josh - krzyknęłam. Zlapał mnie w talii. Jestem zdezorientowana jego bliskością. Nagle oboje zaczęliśmy się śmiać.
      - Nie marudź Stella - zaciągnął mnie za rękę na leżak. Usiadlam wygodnie, a on przede mną. - Będzie burza
      - To co my tu robimy? - dopytywałam się, musimy  szybko spadać. Nie wiem gdzie Josh mieszka. Ale jeszcze dziś w nocy muszę wrócić do domu.
      - Graj - powiedziała i ujął moją twarz w dłonie. Pocałował w usta delikatnie... nie wiem czemu to miało służyć.
      - Za co? - zapytałam odsuwając się
      - Na zachętę - powiedział, zgodziłam się choć bardzo niechętnie. Nie lubię robić koncertu życzeń. Zaczełam śpiewać Same old love.


Take away your things and go
You can't take back what you said, I know
I've heard it all before, at least a million times
I'm not one to forget, you know

I don't believe, I don't believe it
You left in peace, left me in pieces
Too hard to breathe, I'm on my knees right now, 'ow

I'm so sick of that same old love
That shit, it tears me up
I’m so sick of that same old love
My body's had enough
Oh, that same old love
Oh, that same old love
I’m so sick of that same old love
Feels like I've blown apart
I’m so sick of that same old love
The kind that breaks your heart
Oh, that same old love
Oh, that same old love

I'm not spending any time, wasting tonight on you
I know, I've heard it all so don't you try and change your mind
Cause I won't be changing too, you know

You can't believe, still can't believe it
You left in peace, left me in pieces
Too hard to breathe, I'm on my knees right now, 'ow

I'm so sick of that same old love
That shit, it tears me up
I’m so sick of that same old love
My body's had enough
Oh, that same old love
Oh, that same old love
I’m so sick of that same old love
Feels like I've blown apart
I’m so sick of that same old love
The kind that breaks your heart
Oh, that same old love
Oh, that same old love

I'm so sick of that, so sick of that love
I'm so sick of that, so sick of that love
I'm so sick of that, so sick of that love
I'm so sick of that, so sick of that love

I'm so sick of that same old love
That shit, it tears me up
I’m so sick of that same old love
My body's had enough
Oh, that same old love
Oh, that same old love
I’m so sick of that same old love
Feels like I've blown apart
I’m so sick of that same old love
The kind that breaks your heart
Oh, that same old love
Oh, that same old love

      - Nie wiem czemu akurat to - powiedziałam. I wstałam z leżaka. Podeszłam do wody. Tą piosenkę stworzyłam rok temu gdy jeszcze ciężko mi było pogodzić się z przeszłością. 
      - Przeszłość woła -powiedział, obawiam się, że może mieć rację. 
      - Nie.. - muszę to ukryć. Mam nowe życie z dzieckiem i wspaniałymi osobami. - wracamy?
      - Jasne, chyba że chcesz ćwiczyć ostatnią scenę - zazartował... ostatnia scena to całowanie w deszczu. Wypalił ze mnie śmiech.
      - Koleś jeszcze nie zwariowałam - powiedziałam przez smiech. - Zastanawiam się, czy ktoś nas obserwuje.
      - Laska prosze cie -westchnął. - Jasne, że tak, teraz naz z oczu nie spuszczą. 
      - Ciekawe co powiedzą, gdy w filmie wylądujemy w łóżku - zapytałam, wtedy on zaczął się śmiać.
      - Ale się cieszę, że na ciebie trafiłem - wypowiedział, lecz jego smiech nie ustepował. Wsiedliśmy do samochodu. Josh odpalił auto, automatycznie włączyło się  radio. I moja piosenka.
      - Nie no co to ma być - powiedziałam, raczej krzyknęłam. - Survivor. 
      - Twoja piosenka? - zapytał, nie dostał odpowiedzi. - Masz głos, nie dziwię się, ciągle chcą cię słuchać. 
      - Ciebie ciągle widać na jakiś plakatach, wywiadach.. Ah te Hunger Games.
      - Nie zapominaj SLN jeszcze - zaśmiałam się jest to jeden z moich ulubionych programów, śmieszny, pełno skeczy.
      - Będziemy mieć sporo śmiechu po premierze filmu - zagadnęłam go. Przytakną. 
      - Jesteś gotowa na sex w filmie? - w jego głosie wyczułam niepewność. To jego pierwszy raz. Moj tez. 
      -  YOLO - pisnęłam. Chłopak śmiał się ze mnie. 
      Ten cały film wiele namiesza w naszych relacjach. Nie mogę na to pozwolić. Jeśli byłbyśmy parą, oczywiście... fajnie by wyszło ale jednak nie mogę narażać dziecka na to, że będzie z nami nowy wujek. Nie rozumiem teraz humoru J-Huch... po co mnie całuje? Chce się zabawić? Nie dam mu tej satysfakcji... będę oatrozna i pościgliwa. Jednak ciężko będzie, bo nas do siebie ciągnie, jesteśmy przyjaciółmi, już raz taką przyjaźń przeżyłam,  nie chcę wychowywać samotnie kolejnego dziecka! W radiu leciała piosenka Coldplay... uwielbiam ten zespół,  jednak nie miałam najmniejszej ochoty słuchać. Cholra Stella znowu panikujesz... glupia jesteś! Moze i jestem głupia... ale wolę zaszaleć, nie zawsze zdarza się, że nie ma Izzy w domu przez całą noc. U Josha byliśmy przed godziną 21.00.
Weszliśmy do środka, przywitał nas jego wielki buldog. Fajne psisko... wypuściliśmy go aby polatał, załatwił potrzebę i wrocił, bo rozległ się trzask. Pioruny ukazywały się na niebie, padał mocny deszcz. Josh twierdzi, że jesteśmy bezpieczni. Oby.. chce żywa wrócić do domu. Mam nadzieję, że moja córka sie nie boi. Wyjęłam z kieszeni telefon. Powiedziałam chlopakowi, że muszę zatelefonować... kazal mi rozgościć się. Sam poszedł robić kawę. Wybrałam numer Traya... jeden sygnał... dwa... trzy... cztery...
      - Cześć to ja - rzuciłam miło, zauważyłam na komodzie w salonie rodzinne zdjęcia. Zaczęłam je przeglądać jednocześnie gadając. 
      - Hej - odpowiedział. - Wszystko w porządku?
      - Tak - odpowiedziałam i zasmiałam się. - Jak Isabelle? 
      - Razem z Bobem i Tatianą zbudowali bazę, siedzą, tam na czas burzy, boją się trochę, ale oglądają bajki na laptopie. Lisa z nimi siedzi. - odpowiedział, uspokoił mnie trochę.
      - Dziękuję za opiekę nad nią, jesteście cudownymi przyjaciółmi. - rzuciłam. 
      - Izzy jest cudna, mądra, śliczna, słodka dziwczynka, bliźniaki szaleją za nią, jest jak młodsza siostra. - powiedział i szybko dodał. -Wybacz musze wracać do rodzinki.
      - No dobra - dodałam. Pożegnałam się szybko i poszłam do kuchni. Wtedy rozległ się mocny trzask i wszystkie światła zgasły. Wpadłam prosto w ramiona bruneta.
      - Boisz się? - zapytał trzymając mnie mocno. 
      - Jestem zmęczona. - powiedziałam prawdę. Zmęczenie jest wielkie, nie śpię od 48 godzin. 
      - Zrobiłem kawę - rzekł i wypuścił mnie z objęć. Jestem... smutna? Josh wyjął z szafki świeczkę zapachową i zapalił ją. Patrzyłam na płomnień jak ładnie tanczy. On w tym czasie zapalił jeszcze trzy. - Chodź do salonu - powiedział biorąc kawy. Po ciemku jakoś dotarłam do kanapy chlopak zawołał pasa, który położył się pod moimi nogami. Pogłaskałam go. W salonie zrobiło się jasno. 
      - O czym myślisz? - zapytałam go... 
      - Czy o niczym nie zapomniałem. - chyba zrobił wszystko. - Chyba dziś zostaniesz u mnie.
      - W moim domu czeka Alex z Kat i Lily, będą się martwić, że tak dlugo nie wracam. - powiedziałam, to nie jest wymówka. Naprawdę mogą się zamartwiać. 
      -Spokojnie napisalem do Lily sms, że spotkałem cie, na plaży i rozpadało się, więc zabrałem cię do siebie, bo było bliżej. - tak na serio.. dalej do niego.
      - One myślą, że między nami cos jest. - i się nie mylą, tylko pewnie wkurzą się.
      - I dobrze - zaśmiał się. Rzuciłam w niego tym co miałam pod ręką... scenariusz. 
      - Pouczymy się? - zaproponowałam mu.. Nic lepszego nie mamy do roboty...szybko wypiłam kawę. 
      - Od początku? - zapytał... wtedy przytaknęlam... nasza wspólna scena w której rozmawiac zaczynamy jest wtedy gdy wybudzam się w szpitalu. Kiwnęłam głową... wyjął z kieszeni telefon i robił mi zdjęcia, ja udawałam ze leżę na szpitalnym łóżku. - wybacz 
      - Wszystko jedno - rzuciłam z niechęcią w glosie odwracając wzrok. (Dobra ze mnie aktorka) 
      - Widzieliśmy sie na siłowni - podszedł i ujął mą dłoń... - Jestem fotografem, Bryan Hanyder
      - Layla - odpowiedziałam i podniosłam się, według scenariusza mam być wredna. - czego chcesz?
      -  Chciałem wiedzieć czy chcesz odbitki? - powiedział w reku ma mieć zdjęcia... kiwnęłam głową.
      - A po co mi? Jeśli tego nie widzę jest lepiej! - krzyknęłam, nagle zaczęliśmy sie śmiać, zabrzmiałam jak kapryśne dziecko.
      - Może kolejna scena? - zaproponował... naszych wspólnych scen nie ma zbyt dużo ale są wspomnienia, perspektywy różne, oraz opowieść co przeżywam ja. Zgodziłam się na scenę w mieszkaniu Bryana. 
       - Myślisz, ze wszystko jest warte jadnego życia? - zapytałam siedzac na kanapie. Josh siedział na stoliku i patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
      -  Tak, o ile te życie jest słuszne - powiedział powaznym głosem... znamy kwestie tą na pamięć.
      - Jeśli, ja nie jestem warta? Może to tylko kokejny element dziwnej gry pod nazwą śmierć lub życie  - powiedziałam wczuwając się w postać.
      - Myślisz? - rzucił się na moje usta, całlwaliśmy się szaleńczo. 
       Popchał mnie do pozycji leżącej i zawisł nade mną. Nie oderwał sie ode mnie, całował po szyi, twarzy i przegryzał uszy, następnie zjechał prosto na mój dekolt. Wydałam z siebie ciche tchnienie. Przyjemnie mi... chcę dalej. To tylko gra aktorska... chyba.przewrócilismy się na podłogę, pies gdzieś pobiegł. Ja bylam na górze. Ściągnęłam z poręczy kanapy koc, niechcący oczywiście, musiałam czegoś się podtrzymać, inaczej akcja byłaby na prawde... o ile już nie jest. Josh, jest slodki... nie źle się wyszkolił. Wyszeptałam mu do ucha "kochasz dziewczynę, która kocha swiat." Zamkną mi usta pocałunkiem. Znowu leżałam pod nim. Jego jedna reka spoczywała nad moją głową, drugą badał moje ciało, tak jakby chciał się upewnić, że wciąż tu jestem. Nie narzekałam... wiem, poczułam coś... to przerodziło się w rzeczywistość. Nie miałam sił protestować, wydałam cichy jęk, gdy wsadził rękę pod moją bluzkę i masował mnie. Stanik mu nie przeszkadzał. Sama nie byłam lepsza... powoli ściągałam mu koszulkę. Aż w końcu rzuciłam ją gdzieś za nami na podłogę. Nie wytrzymał.. podniósł mnie do pozycji siedzącej i chwilowo odrywając się ode mnie ściągnął mą koszulkę , szybkim ruchem to samo zrobił ze stanikiem. Nie byłam pewna co robić, na prawde chciałam przestać...ale pożądanie wzrastało. Ściągnął moje spodnie i powrócił do całowania ust, potem kolejno schodziła na szyję, barki, dekolt, pirsi. Jezykiem kreślił linię do moich majtek. Pozbawiłma go dresów razem z bokserkami. Wtedy zaczęła się ostra gra.
       Kiedy wróciła mi świadomość, podniosłam sie jak poparzona z podlogi. Byliśmy przykryci kocem. Josh zaczął sie bardzo śmiać. Znowu padłam na podłogę i dołączyłam do symfonii śmiechu. Zerknęlam na zegar ktorego wcześniej nie widziałam. Dopiero zauważyłam, że światło jest. Zegar wskazywał godzinę 2.00
      - Muszę wracać - powiedziałam patrzac chłopakowi w oczy, teraz mają inny wyraz. Są... zaspokojone? Od teraz będę uważać by nigdy wiecej to się nie powtórzyło. 
       - Odwieźć cię? - zapytał ubierając bieliznę i spodnie. Zrobiłam to samo... tylko nigdzie nie mogłam znaleźć koszulki. 
      - Najpierw powiedz gdzie moja koszulka - powiedziałam groźnie. Sam nie wiedział.. wiec zaczęliśmy poszukiwania... przy okazji znalazłam telefon swoj pod stolem... jedno nie odebrane połączenie od Jolene, jedno nie odebrane od Kat i wiadomości od tych osobników. 
      - Masz pod nogami - powiedział i zauważyłam, że  ma niej stoję. Masakra ze mnie. Ubrałam ją szybko, na nogi wciągnęłam swoje trampki. 
      - Wezwę taksówkę - powiedziałam i pożegnałam się z nim. Miałam już wyjść, Josh obejmował mnie. W prou stała Jolene..
      - Witam - odezwał się chlopak. - W czym mogę pomóc?
      - Szukam Stelli - podpwiedziała, i patrzyła na mnie. - Jestem jej menadżerką Jolene. 
      - Właśnie wychodziłam - rzuciłam i pożegnałam się z koleżką żółwikiem. Wyszłam z mieszkania. Bylo ciemno na dworze, więc niezauważalnie poprawiłam włosy. Na zewnątrz stał samochód czarna terenowa toyota. I Mr. Wielki. - O co chodzi? - zapytałam wchodząc do pojazdu z tyłu. Prowadził ochroniarz, kobieta zajęła mniejce obok mnie.
      - Mamy mało czasu, by zdążyć z nagraniami, więc za wczasu nagramy szybko piosenke i teledysk. Nie wyrobimy się z płytą do piątku chyba, zwłaszcza jesli będziesz miała wywiady, opiekę nad dzieckiem i urodziny Izzy. Do tego dzwonił Dito Montiel.. będzie koldjny film do nagrania od razu jak skonczysz So Close... tytuł to Pętla2: Ucieczka. 
       - Czad! - wrzasnęłam, super będzie znowu spotkać się z przyjaciółmi na planie... w poprzedniej części Ian -Dave przeszedł na stronę wroga i porwał Kat - Sophia, moja bohaterka - Mell, to broń CSI tak samo jak Sophia i Dave, naszej drużynie i podlegajacym osobom wysłano polecenie, tajna misja w Australii, jednak mimo wielu akcji większość naszych zginęło, Dave przeszedł na stronę wroga i porwał Kat... z systemu CSI zostaliśmy usunięci, jakbysmy znikli ze swiata. I był wielki wybuch w bunkrze Pętli, CSI zbombardowała siedzibę wroga... okazała się tylko przynęta. Wszyscy myśleli, że nie żyjemy, kiedy mój zegarek - radar wyslał moja akcję serca. 
      - W końcu można ci dogodzić - zaśmiałyśmy się. - Co robiłaś u Josha? 
      - Jak co wieczór biegałam, wtedy rozpadało się, do domu daleko trochę a spotkałam go i zaproponował schronienie i kawę u siebie. Ćwiczyliśmy scenę w szpitalu. - odpowiedziałam, po części to prawda. - Muszę skoczyć do domu.
      - Właśnie tam jedziemy - super moje przyjaciółki tam są, a ja jadę do pracy, dobrze, że studio jest mojego taty. Właśnie w piątek rodzice moi przyjadą jest gala Kid's Choice Award. Na którą idę z młodszą siostrą Cindy i rodzicami. 
      - Byłaś u mnie w domu? -zapytałam ona pokręciła głową.  - Więc skąd wiesz gdzie mnie szukać?
      - Alex nie odbiera, napisałam do Kat wygadała mi - powiedziala i wręczyła mi butelkę whisky. - chociaż niech one bawią sie za nas.
      Samochód stanął przed apartamentem, wyleciałyśmy szybko. Winda juz na nas czekała. Będąc jeszcze na korytarzu słyszałam smiechy z mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi dziewczyny troszkę podpite ogladały piratów z Karaibów Cześć 2. Jutro będzie ostry kac.
      - Sell, Jol - wrzasnęła Alex chodźcie oglądamy film.
      - Muszę pracować - krzyknęłam do niej i śmiać mi się zachciało jak Lily podbiegła do mnie i obwieściła, że szukał mnie Ian.Niby pogadac chciał i mam zadzwonić jak wrócę.
      - Sesja? - zapytała czarnula. Dla tej pani alkoholu starczy, prędzej czy później zrozumie. 
      - Studio muzyczne - odpowiedziałam i poleciałam do pokoju. 
      Spać chcę bardzo, ale muszę pracować. Poszłam pod prysznic. J siedziała z dziewczynami w salonie i śmiała się. To co zaszo dziś z Joshem jest tajemnicą  on k tym wie. Najdziwniejsze jest to ze w mojej glowie powstała nowa piosenka. In love with the world. Którą dziś  nagram. Stanęłam pod strumieniem cieplej wody. Szybko umyłam ciało i włosy, owinęłam się ręcznikiem, włosy rozczesałam i choć troszkę wysuszyłam. Pobieglam do garderoby szukając dobrego wdzianka w końcu znalazłam cos w miarę dobrego. Wrocilam do dziewczyn do salonu.
      - Stella -odezwała sie Kat, spojrzałam na nią pytająco. - Jaki jest Orlando?
      - Co Proszę?! - to pytanie, mnie zdziwiło. Jolene śmiała się ze mnie, tak moje miny są genialne. 
      - Umawiałaś sie z nim -powiedziała Alex, mnie zamurowałk, serio myslałam, że nikt nie wie. Kurdę już boję się co będzie po premierze Pętla 2.
      - Czy to ważne? - zapytałam ze złością. - Kat - zwróciłam się  do przyjaciółki. - Wiesz już, że będziemy kręcić z Ianem nowy film. 
      - Serio? - ożywia sie. - Kontynuacja?
      - Pętla 2: Ucieczka - powiedziałam, ucieszona i zastanawiałam się kto dojdzie do obsady.
     - Teraz musimy przeprosić was - wtrąciła Jolene. Praca czeka.
      Poleciałam na górę po notes, grodzie trzymam teksty i nuty. Rzuciłam dziewczynom szybkie narka i pobiegłam do samochodu. Nawet nie miała. Ochoty na rozmowę. Otworzyłam notes i kończyłam słowa piosenki "In love with the world". Ta plyta będzie inna ale beda tez super piosenki na imprezę. Obiecałam hiszpańskiej telewizji ze na najbliższą płytę dodam piosenkę taką  inną.  Mogłam nie brać udziału w wyzwaniu gwiazd, ale zabawa była za to przednia. Piosenka nosi tytuł "Diamente". Całe szczęście jest nagrana. 
Teledysk do diamente będę kręcić w Hiszpanii, bede mieć wakacje akurat. Wystąpi w nim Liam Hemsworth. Będzie zabawa... akcja rozegra się z kurorcie. Liama poznałam na wreczeniu nagród Peole's Choice Award i czesto spędzaliśmy czas, niestety musieliśmy z tego zrezygnować, na rzecz naszych grafików. Może w końcu odnowimy znajomość. O ile uda mi się od Josha oderwać. Ok, lubię go, lecz nie chce przechodzić przez uczucie zakochania, właśnie przez coś takiego powstała Izzy... kurde a jeśli się okaże, że znowu w ciąży jestem zabije go! 
      Zatrzymaliśmy się przed budynkiem studio i wszlam z samochodu. Ochroniarz nas wpuścił i poszliśmy na 3 pietro  muszę zaprezentowac co mam przygotowane. Oprócz czterech piosenek zostało siedem do nagrania. Jestem gotowa do pracy. Weszłam do pomieszczenia i przywitałam się z moimi muzykami piątką. 
      - Wszyscy obecni?-  Zapytała osoba zajmująca się nagraniem. 
      - Tak - krzyknęlismy wszyscy. 
      - W porządku - ogłosił mężczyzna. - Mamy już nagrane "I will love you monday", "Diamente", "Ready", "Geronimo". Stella co nas jeszcze czeka.
      - Mam teksty i muzykę napisaną do piosenek "Sound of Silence", "Something from nothing", "Say you love me"," In love with the world", "Same old love", "Chocolate", "RIP". - Powiedziałam podając nuty i słowa każdej osobie w tym pomieszczeniu. 
      - A więc próbujemy - obwiescił mężczyzna. 
       Zasiadłam przed pianinem i zaczełam grać melodię  do Sound of Silence i zaczęłam śpiewać. Każdemu się podobalo, trzeba tylko trochę zwiększyć tempo, ale odrobinę i dograć chórki. Muzycy zaczęli ćwiczyć, jest ich pięciu. Facet z wytwórni płytowej instuował chłopaków. Kiedy juz złapali kazdy po kolei nadrywał swoją część, nastepnie wszyscy razem. Powtarzane to było ok 5 razy. Gdy melodia była gotowa przyszła pora na mój wokal. Też musiałam powtarzać wszystko ok 7 razy. To samo działo się z resztą piosenek. 


(Alex)

      Nie dane mi było się wyspać. Po dzisiejszej nocy nigdy więcej nie bede nadużywać alkoholu. W stanie nietrzeźwym dzwoniłam do mojej mamy powiedzieć że ją kocham, do swojego chlopaka by zapytać gdzie są moje kapcie nocne i czy da mi buziaka i do mistrza Paolo z nowym pomysłem jesiennej kolekcji (pomysł mu się spodobał). Dzwoniłam do Stelli, ktora kazała mi spać. Do niej właśnie dzwoniłam ok 10 razy ale Kathy i Lily pomagały mi przy rozmowie, siedziałyśmy w mojej garderobie mierzac ubrania i pijąc, gadając. Głupio mi, teraz jeszcze źle się czuję. Do tego wszystkiego wydzwania telefon. Godzina 14.00.... Cholera która?!
      - Kimkolwiek jesteś daj spać - mruknęłam do IPhonie obrażona na cały świat. 
       -  Wstawaj leniu - to głos Stelli, ona to ma wyczucie. - Skończyłam robotę, jadę z Jolene po Izzy i wrócimy do domu. Marzę o jacuzzi i łóżku. 
      - Nigdy więcej nie robimy w domu zapasu alkoholu - powiedziałam podnoszac się. Co się stało z dziewczynami? Wróciły chyba taksówką... nie jestem pewna.
      -  Nie przesadzaj, po prostu nie pij jak dzikus to będzie dobrze - powiedziała brunetka. Doigrała się...
      - A ty co kurwa? Święta z dzieckiem? Wyrywa facetów na lewo i prawo jak ulicznica - zdenerwowałam się ostro.
      - Więc pakuj manatki i wynoś się, mam w dupie ze chodzisz z moim kuzynem. Albo ogarniesz się pindo albo wylecisz na zbity pysk - zastanowiłam sie nad tym...
      - Przepraszam - powiedziałam niechętnie. Po alkoholu jestem rozdrażniona. Mocno...
      - Podnoś dupe z wyrka lec pod prysznic, będę za 20 minut i idziemy do restauracji, nie mam siły gotować. - Rozłączyła się. 
      Poszłam do łazienki spojrzałam w lustro i przeraziłam się swego odbicia. Piżamę włożyłam do kosza na pranie. Weszłam do wanny wypełnionej zimną wodą może w końcu się obudzę. Im dłużej brałam kąpiel tym bardziej źle się czułam. Wymiotowałam pół nocy, ale teraz to masakra, właśnie opróżniłam swój żołądek. Umyłam grzecznie  zęby i poszlam do garderoby wybrałam sobie ubrania i położyłam sie na podłodze owinięta recznikiem. Nagle nade mną pojawiła się Stella.
      - Wstawaj - poprosiła wiec podniosłam się. Przyjaciółka pomogła mi się ubrać  i zaprospwadziła do kuchni. Po drodze w salonie widziałam małą dziewczynkę śpiącą slodko na kanapie. Bardzo chciałabym dołączyć. Ale podloga wygodniejsza.  - Połknij - Stella dała mi dwie tabletki aspiryny i półtora litra wody. Tego było trzeba od razu się do niej dorwałam.
      - Jak było w pracy? - Zapytałam ciągle pijąc. 
     -Nagrałam teledysk, po jutrze ujrzeć ma swiatło dzienne. - powiedziała i zaprowadziła mnie do salonu. Usiadłam na fotelu a ona obok mnie. - Czemu tak się upiłas?  
      - Po prostu - rzuciłam i oparłam wygodnie głowę. - Wkurzyłam się troche na ciebie. Siedziałaś pół nocy u teg0 nędznego aktorzyny, Ian cie szukał, lepiej zadzwoń do niego. Potem pracujesz. Do tego wszystkiego była ostra kłótnia z gościem z recepcji... znowu winda stanęła. Musimy chyba kupić sobie normalny dom, a nie głupi apartament.
     - Też myślę o kupnie nowego domu - powiedziała Stell i pobiegła do siebie. Nie miałam nawet ochoty za nią chodzić jedyne o czym marze to spać. Jednak wiem, ze muszę wyjść z domu, to dobrze mi zrobi. - Zajdziemy dziś do agencji nieruchomości? Mam pomysł byś ty z Harperem zamieszkała tu a ja z Izzy bysmy wyniosły się gdzieś.
     - Jesteśmy nierozłączne - powiedziałam przypominając jej. Ona zna to rzuciła mi tylko "jak chcesz".
      Dziewczyna poszła się umyć, ja pofatygowałam się do kuchni, zrobić kawę. Mocna kawa pomaga na ból. Nie wiem czy warto wychodzić dziś. Stella zostawiła na blacie telefon, który zaczął dzwonić. Menadżerka, ja próbowałam olać to jednak trochę ciężko. W końcu odebrałam...
      - Tu telefon Stelli, poszła się kąpać, zostaw wiadomość u jej przyjaciółki. - Lubie ten tekst, ona robi tak samo.
      - No cześć Alex - powiedziała kobieta. - Stella o 16.00 ma sesje w studio muzycznym. Chciałabym byście były tam na czas i byś zorganizowała jej odpowiednie ubrania. Jakąś kiecke czy coś. 
      - Nie ma sprawy po to tu jestem.- rzuciłam tylko do telefonu i rozłączylam się. Gdy zauważyłam Stelle idącą w moim kierunku. - Porozmawiamy szczerze?
      - Teraz? - zdziwiła się. Ostatnio ona wcale z nami nie rozmawia o tym co sie dzieje o plotkach, o chłopakach, mam wrażenie, ze to przez Iana.  - Jak chcesz...
      - Podoba ci się Josh? - zapytałam otwarcie . Siedziałyśmy w salonie na kanapie przed tv gdzie leciała akurat piosenka Stelli Pepper Mint. 
      - Fajny jest jesli o to chodzi - zacięła się. - Myślałam o tym sporo i nie będę pakowac się w żadne związki, bo to od początku dziwnie się zaczęło. Będziemy partnerami na planie. Jeśli wyjdzie romans to w porządku, ale ja na nic więcej nie liczę i nie mam zamiaru nie ważne jakie będą kierować mną uczucia. Poza tym to nie jest moj ideał. Sporo nas łączy ale jeszcze więcej dzieli... Czyli byłaby to toksyczna relacja.
      - O Matko! - krzyknęłam zła. - miałam ochotę ci tego chłopaka wybić z głowy nawet napisałam felieton o tym a ty wieśniaro pokrzyżowałaś mi plany.
      - Głupia jesteś - Stell zaczęła się śmiać i z całej siły mnie przytuliła. - Chcesz cos usłyszeć?
      - Gorąca hot mega ostra plota z życia gwiazd? - zapytałam jak podjarane dziecko które dopiero co dostanie cukierka pierwszy raz w życiu.
     - Ostatnio równiez piszę z Liamem, co bardzo nie podoba sie Ianowi, po prostu zazdrosny. Nikki nic do mnie nie ma ale widze w jej oczach zazdrość gdy tylko wymieniam uśmiech z jej wybrankiem. - powiedziała brunetka. teraz to mnie totalnie zatkało. - Ale to nie wszystko. Zack Efron zaproponował mi randke i to nie zgadniesz gdzie?!... Włochy!
      - Ty szczęściaro! - warknęłam. Nie wiem jak ona to robi ma tylu adoratorów. - I co z tym zrobisz?
      - Jestem samotnie wychowującą dziecko matką. Tez potrzebuje zabawy więc to wykorzystam - zaśmiałam sie... jak ją znam zachowa się perwersyjnie ale bardzo niewinnie. - Będę jak grzeczna uczennica chodząca na korki do najprzystojniejszego nauczyciela. A tak serio... Zostawię was w Hiszpanii i pojadę z Zackiem do Włoch. Joshowi nic nie powiem nie jest to jego sprawa. Z Ianem postaram sie jeszcze dziś pogadać i wyjaśnić z nim pare kwestii, które od czasu naszego rozstania bardzo uległy zmianie.
      - Bardzo ambitne plany.A teraz wariatko leć się ubieraj a ja w twoim imieniu napiszę do Josha z informacją ze sesja dzis odwołana i wyjaśnię Jolene ze sesja samotna bedzie idealna w koncu nagrywasz plyte i to ty masz się z nią kojarzyć a nie ten barani łeb. 
      Przyjaciółka pobiegła do siebie, ja spokojnie grzebałam po jej telefonie. Szczerze to spodziewałam się wszystkiego, dużo sms od Iana na które odp nie było. Rozmowa z Joshem oraz z Liamem który nie moze doczekać się współpracy. Miley nie będzie zadowolona. Najbardziej ciekawe okazały się smsy z Zackiem. Stell ciągnie do starszych facetów od siebie. I dobrze po co chodzić z mięczakiem skoro możesz mieć taką rurkę z kremem. Napisalam dla Josha wiadomość, ze wspólna sesja odwołana i spotkamy się dopiero na planie filmowym. Jego to rozczarowało, ten mężczyzna jest w niej zadłużony czy po prostu fajna zabawa? Wyjaśniłam mu, ze już przez to przechodziła Stell i ze z małym dzieckiem nie może sobie pozwolić na dzienne wybryki i różne romanse które nie mają przyszłości i jedyne na co mogą liczyć to szczera i bardzo bliska przyjaźń on się zgodził i wyznał mi że w sumie też ma wybrankę... ale szybko ten sms skasowałam lepiej by Stella nie wiedziała, że była zabawką.

______________________________________________________________________
Hello my friends!
Oh wiem jestem perfekcjonistką w mieszaniu.
TAK WIEM MAŁO ALE DO ZOBACZENIA NIEDŁUGO :)
POZDRAWIAM - E.C

Comments

Popular posts from this blog

Rozdział 2

Rozdział 8

Rozdział 1